czwartek, 23 października 2014

Rozdział III

-Jezeli mi nie wierzysz ,mam wasze wspolne zdjecie.Zaczelam grzebac w plecaku ,gdy nagle ujrzałam za uchylonymi drzwiami tego nie przyjemnego ochroniarza.
-Mike mozesz juz pojsc,nic mi nie zagraza -powiedzial dosc stanowczo.
Bylam troche zla ,ze kazal tkiwc temu typowi za drzwiami, ale coz ,nie zna mnie ma prawo.Dobra nie obchodzi mnie, to.Jestem tu tylko,by moj ojciec dowiedzial sie o moim istnieniu.
-Prosze podalam mu zdjecie i przyjzal sie mu.
-Tak,pamietam Michelle ,mielismy blizsze relacje, ale...Nie dokonczyl,bo ja mu weszlam w slowo.
-Ale skad masz pewnosc ,ze jestem twoim ojcem.Pewnie chciales, to powiedziec.Usmiechnelam sie irytujaco.
-Wiem mialam swiadomosc tego ze tak powiesz ,ale mam tego dowod.Podalam mu wyniki badan,ktore matka zrobila po moim urodzeniu ,bo zajebala mu wlosy.
Tak znalazlam, to w papierach.
On patrzal zszokowany na zdjecie i wyniki badan.
-Sluchaj nie przyszlabym tutaj nie majac 100% pewnosci.Mam ja wiec jestes moim pieprzonym ojcem,chcialam zebys to wiedzial,moim zdaniem powinnienes wiedziec.Matka nigdy nie powiedziala mi i nie chciala zdradzic ,kto jest moim ojcem.Ostatnio przypadkowo znalazlam wasze zdjecie,wiec od razu sie skapnelam ze byles z nia w tym samym roku w ktorym sie urodzilam.Tylko wy byliscie ze soba na poczatku stycznia ,a ja urodzilam sie dziesiec miesiecy pozniej.Widzac twoja mine ty tez nie wiedziales.
-Tak dokladnie-przerwal na chwile,widac bylo ze byl zszokowany i glosno westchnal.
-Ale skad mam miec pewnosc ,ze ty jestes moja corka.Sluchaj twoja matke,pamietam i byla groupie.
Co kurwa,jak to uslyszlama, to az nie moglam w, to uwierzyc.Nie mogl tego zrobic, w jakis delikatniejszy sposob!Przeciez to byl moj rodzic,ona mnie wychowala ,pielegnowala ,pracowala ciezko ,w hotelu i teraz pieprzy ,ze byla groupie?!Nie no kurwa przesadzil,probuje wyprzec sie ze,jest moim ojcem, bo sie kurwa boi!On zawsze byl pieprzonym babiarzem,slyszalam o tym!
-Slucham ,kim moja matka byla?!-Unioslam glos.
-Ty pieprzysz ?! Czy ty sam, to slyszysz,jakos ja znam od 17 lat,bo ciebie kurwa nigdy nie bylo,a teraz bedziesz na nia wymyslac glupoty! A, to on bylaze mna przez te wszystkie lata!Bo co,bo ty kurwa wypierasz sie ze nic nie wiesz o ,moim istnieniu,a mogles sie chociaz dowiedzie co u swojej kochanicy slychac!Czy nie jest w ciazy,przypadkiem!Ale nie ty wolales rozwijac kariere,miec w dupie, czy 20 latka poradzi sobie z dzieckiem sama ,bo wychowywala sie w patologi!Nie mogles sie dowiedzie,bo wolales bzykac panienki,nic od ciebie w zyciu nie dostalam,nic kompletnie i teraz sie wypierasz,jak mam grube dowody.Myslales zeco nie spotka cie ta chwila,jak twoja nieslubna corka przyjdzie do ciebie,wywalac swoje zale,kiedys musialo to nastapic.A teraz pieprzysz o mojej matce glupoty,jak ona jest porzadna,ciezko pracowala!
Krzyczalam chyba najglosniej jak potrafilam.Nie moglam pozwolic, by ktos ja ,tak obrazal.To ona kazala mi byc pozadna.Wychowala sie w okorponej rodzinie.Moja babcia znalazla se
ojczyma ,ktory chlal i babcia tez ,z czasem zaczela.Moja matka byla zdana sama na siebie.Juz jak byla nastolatka ,musiala se radzic ,sama na siebie zarabiac zeby miec co ubrac.Starala sie wychowac mnie,na dobrego czlowieka.A on tak beszczesci jej imie,kurwa o nie przegiął.
Widac bylo ze nie wiedzial co powiedziec,jak zareagowac,ale w koncu odwazyl sie wypowiedzieć swoje zdanie:
-Sluchaj, a wiesz ze twoja,matka byla modelka i pokazywala swoje cialo?
-Co kurwa,to ze byla modelka, to wiem.Ale na pewno nie pokazywala,swojego ciala przed obiektywem.Probujesz ja oczerniac caly czas,bo zachowales sie okropnie.Wiesz co nie chce cie znac!!Jestes pieprzonym chujem i wal sie ,nie znam cie!Jestes tylko,facetem ktory mnie zrobil i nic wiecej!A mojej matce, jakbyschcial wiedziec nie wyszla robota modelki i musiala wyjechac,do pracy do Bostonu ,w hotelu i zostawila mnie,sama w chacie ,bo nie miala innego wyjscia!Ale co,cie, to kurwa obchodzi,siedz se ze swoimi panienkami !Nie chce cie znac!Krzyknelam ,wrecz rozdarlam sie i wybieglam z tamtad,nie patrzac na niego.Widzialam jak ludzie sie na mnie patrzyli, ale,ja bieglam szybko do wyjscia, bo chcialam isc do domu i ogarnac sie,po tym spotkaniu.Zawsze marzylam,zeby miec ojca.
Nawet ludzilam sie ze moze teraz sie zainteresuje,bo wczesniej nie wiedzial o moim istnieniu.Ale dupa,to prawdziwa rzeczywistosc,jest jak jest,nigdy nie bede miec ojca!Musze ,sie z tym pogodzic,mam tylko mame.
Nagle spostrzegalm , jestem na plaży.

niedziela, 19 października 2014

Rozdział II

Za moimi plecami pojawil sie ochroniarz.  
-Czego kurwa chcesz?-powiedzialam zdenerwowanym tonem.  
-Prosze w tej chwili opuscic garderobe pana Planta. Chcial ,juz mnie wziasc i wyniesc ,ale ja pobieglam do lazienki i sie zamknelam. Wiedzialam ,ze nie odpuszcze tego spotkania.  
-Nie opuszcze tego pomieszczenia,sam sobie wyjdz.Nie odpuszcze takiej okazji!! Zeby spotkac tego chuja!!Wyjdz lepiej z tad! 
 -Mala nie przesadzaj ,bo zaraz tam wparuje-powiedzial ,tak z lekkim wkurwem. -Nie! I. Nagle. Do garderoby wszedl Robert Plant. O kurwa! Panikuje. 
 -Co tu sie dzieje Mike?Uslyszalam glos z pomieszczenia obok ,od razu wiedzialam ,ze jest glos mojego ojca.Jeny ,jak to dziwnie brzmi ,ojca. Dobra nie wazne musze wyjsc z tej jebanej lazienki,tak zeby ,ten wielki grzyb mi nie zrobil. 
 -Jakas dziewczyna wtargnela ,do panskiej lazienki.Nagle wszystko zaczelo we mnie panikowac ,w tej chwili uswiadomilam ,sobie ze nie wiem, co zrobic.Pojawienie sie jego sprawilo, ze spanikowalam.Ale ok Eveline ogarnij sie.  
-Nie wyjde z tej lazienki,dopoki ochroniarz nie wyjdzie!Chce porozmawiac sam na sam z panem Plantem mam dla niego wazna sprawe.Postaralam sie powiedziec,pewnym siebie glosem nie chcialam,zeby z mojego glosu mozna bylo wyczytac niepokoj.  
-Mike opusc garderobe, skoro ta pani ,ma mi cos waznego,do przekazania to chce zebysmy zostali sami.Moze pani wyjsc. Zrobilam to. Wyszlam z lazienki,ubrana bylam w ramoneske,niebieska bluzke z logo Aerosmith,podarte dzinsy no i oczywscie ,na nogach mialam Glany,chodz mielismy lato ,a one byly na jesien.Ubralam je teraz, bo cieplo mi w nich bylo,a trzeba przyznać, że wieczory były już chłodne. I. Teraz. Widze go. Kurwa panikuje! Dobra opanujmy sie,ale od czego ja mam zaczac?! Moze od razu przejsc z grubej rury "Dzien dobry ,jest pan moim ojcem,nazywam ,sie Eveline Overman spal pan kiedys,z moja matka,Michelle Overman i zaplodnil ja pan.A przychodze ,do pana, bo matka pracuje w Bostonie?!" Nie moglam ,tak zaczac.Musze to zrobic w jakis normaln,inny sposob, dobra on czeka,a ja ide po prostu ide i nic. On mierzy mnie wzrokiem,pewnie mysli skad sie urwalam i co od niego chce.  
-Wiec ,jaka masz wazna sprawe do przekazania?-powiedzial dosyc pewnie,milym glosem ,z lekka nuta ,jakby chcial miec to juz za soba.  
-Lepiej,niech pan usiadzie,jest to troche skomplikowne,ale spokojnie nie jestem psychofanka,ktora wtargnela tu specjalnie.W ogóle raczej, by mnie tu nie bylo,gdyby nie bylo to wazna sprawa,o ktorej moim zdaniem powinnien pan wiedziec.  
-Dobrze, ale nie lubie jak ktos mi mowi pan wiec ,mow mi po imieniu.Usmiechnal sie swoim nonszalanckim usmiechem.Troche mnie zdziwil,ale nawet mial fajny i juz wiedzialam skad mam te loki,bylo male podobienstwo do Roberta.Dobra jezu,o czym ja mysle dobra ogranij sie.Musisz mu powiedzieć,ale jak powiedziec rockmenowi ,tak zeby dotarlo to ,ze z jednorazowego numerku ma dziecko,chyba ze z romansu.  
-Nazywam sie Eveline Overman i jestem corka Michelle Overman,urodzilam sie w 1968 ,zaraz po tym ,jak ty przespales się z moją matką.

środa, 15 października 2014

Rozdział I

                                          Trzymałam w moich dłoniach ,wyniki testów i dołączoną do niego karteczkę "Wyniki Roberta".
Kurwa,czyli Robert Plant ,jest moim ojcem.Nagle poczułam nić nadziei ,że może będzie chciał mnie znać.Ale było jedne,jedyne rozwiązanie ,aby się przekonać ,czy chce  mieć ze mną doczynienia .
Teraz tylko pozostała jedna kwestia.
Jak się z nim zobaczyć?
Lecieć do Lodnynu?
Poszukać ,go w mieście którego kompletnie nie znam?
Czy znaleść inne wyjście?
Poczekać ,jak on będzie miał trasę po Ameryce.W koncu  kontynuowal swoja solową karierę,odkąd Bonzo zmarł.Led Zeppelin nistety nie kontynuowało swojej ,dalszej działalności.
                            Nagle uslyszalam listonosza,postanowilam sprawdzic ,czy nie przyszly juz jakies rachunki.Otwieram skrzynkę i zauważam ulotkę koncertu Roberta Plant ,w piątek! Jestem pieprzoną szczęściarą! Od razu wiedziałam ,ze muszębyć na jego koncercie,po prostu muszę!Kasę miałam,tylko pozostawał problem skąd wytrzasnąć bilety?! Szybko wykręciłam numer do swojej kumpeli Ann.
-Halo Ann,słuchaj to sprawa życia i śmierci,muszę mieć bilet i wejściówkę za kulisy na Roberta Planta!-powiedziałam podekscytowana ,jednym tchem.Zawsze byłam opanowana,ale teraz nie mogłam.
-Eveline ok ,spróbuję coś zrobić,ale co tak ci się spodobała muzyka Roberta?Przecież myślalam ,że średnio lubisz Led Zeppelin i ich czlonkow.
-Słuchaj,sprawa jest taka ze on jest moim ojcem,pewnie nie wie o moim istnieniu muszę z nim pogadać,a to jedyna okazja.Rozumiesz ,taka sprawa życia i śmierci.
-Jezu naprawdę-powiedziała z przejęciem.
-Ok zrobię wszystko by ,ci to załatwić.Słuchaj jesteś pieprzona szczesciarą.
-Wiem ,ale nie gadajmy już o tym.Postaraj się uruchom wszystkie znajomości.
-Dobrze.Po paru minutach Eveline dostała telefon.
-Hallo i co masz je?!Powiedziała z przejęciem.
-Słuchaj ,załatwiłam bilet w pierwszym rzędzie ,tej wejściówki nie mam ,bo nie udało mi się jej załatwić,ale nie martw się spróbuję coś skombinować.
-Jak ci sie nie uda,to sobie poradzę w inny sposób ale jeszcze raz dzięki!Rozlączyła sie i podbiegła włączyć The Runaways i zaczęła wariować.
Byłam zadowolna ,ze w końcu będzie mogla powiedzieć temu chujowi ,wszystko co zawsze chciała.Nie obchodziło ,mnie już nic.Kiedy szlam na jego koncert,czułam dziwne zażenowanie i w ogole dziwnie sie czulam.Mialam motyle w brzuchu i dziwne sciski.Nie mialam wejsciowki,niestety Ann nie udalo sie zdobyc.Kurwa i co ja zrobie jak mnie nie wpuszcza?! Zaczynam wariowac,kurwa Eveline spokojnie.
Ochroniarz bierze ,ode mnie bilet ide i widze swojego starego.
Mam dziwne uczucie,rozgladam sie ,publika szaleje ,a ja poprostu przygladam sie mu.Lata jego swietlnosci minely.
Nie dziwie sie czemu ,matka z nim sie spiknela ,byl inny niz wszyscy staruszkowie,w mamy wieku i w ogole mial cos w sobie co przyciagalo.Potem wciagnelam sie w muzyka,wszystko tak szybko minelo ,ze w koncu sie zakonczylo prawie ostatnia piosenka.
"To twoja szansa"-pomyslalam i ruszyla w strone wejscia do jego garderoby.Weszlam i ...

Trochę początku

Wstałam jak zwykle, rano i spojrzałam ,na pusty pokój.Strasznie pusto było w domu ,bez mamy.Jakoś zaczęło ,mi jej brakować.Od zawsze ,miałyśmy dobry kontakt,Ojca nie znałam i jakoś dziwnym trafem nigdy nie ,pragnęłam go poznać.Mama powiedziała ,że zostawił , wcześniej za, nim,dowiedziała się ,że jest w ciąży.Czasami ,miałam wrażenie ,że może ,wiedział o tym,że ma córkę,tylko mama nie chciała ,mnie ranić.

Ale nawet, jeżeli, by wiedział,to i tak wątpię ,by teraz ozdrowiał i chciał mieć,ze mną kontakt.Jak miałam 12 lat,może tego chciałam,dzisiaj i tak miałabym,go gdzieś.Nie chciałabym go znać,jest mi kompletnie nie potrzebny.Mam mamę .ona mi wystarcza.Nauczyłam się z nią żyć.Szkoda, tylko , że nie udało jej się znaleźć ,pracy tutaj w Los Angeles.Tylko musiała pojechać do Bostonu,tak zostałam sama ,mimo tego, że ma 17 lat.Poradzę sobie,tylko troche gorzej z ludźmi,na razie nikt ,nie zwraca na to uwagi ,że jestem sama (no prawie ,czasem zagląda przyjaciółka mamy,nasza sąsiadka ).No, ale proszę ,jeżeli zacznę się szkoła ,to, kto będzie zwracał na to uwagę,że od czasu,do czasu ,zajrzy do mnie,kompletnie obca osoba.Mogą mnie wziąść do domu,dziecka i matkę ,pozbawią praw rodzicielskich..Niestety, jest to ,najczarniejszy scenariusz ,ale bardzo możliwy.Jeżeli bym znalazła ojca i chciał się mną ,zająć na ten czas,to może nic .mi nie zrobią ,jak zacznę nową szkołę.
Dobra Eveline ogarnij się!

Nie jestem głupia,nawiną nastolatką .Co prawda mam 17 lat.Ale ,co z tego wiem,że, skoro nie odezwał ,to nie chce mieć ze mną,kontaktu i tyle.
Ostatnio, odkąd,matka pracuję w Bostonie ,brakuje mi jej.Dobra pieprzyć ,to podchodzę do gramofonu i włączam płytę Fleetwood Mac-Rumours.
W pewnym momencie spada i tłucze się ,ulubiony porcelanowy wazon matki.
-Kurwa!-klnę.
-Świetnie ,ona mnie zabije.Jak przyjedzie-łapię się za głowę i idę po zmiotkę i zaczynam zamiatać,kawałki szkła.Nagle o nogi ociera się moja kotka Christine.
-Hej malutka ,zaraz dostaniesz jedzenie.Odejdź, bo się skaleczysz.Po chwili znajduję ,na podłodze zobaczyłam zdjęcie matki z Robertem Plantem!
-O kurwa! -nie mogłam się powstrzymać.
-Skąd matka ,ma z, nim zdjęcie?-nagle odwracam zdjęcie i widzę napis"Styczeń 1968 ,parę miesięcy przed urodzenie Eveline"
Nagle zmiotka wypadła mi z rąk.Usiadałam i zaczęłam wszystko analizować.
Styczeń 1968.
Dziewięć miesięcy przed moim urodzeniem.
Wzięłam papierosa i zaczęłam ,wszystko rozważać,kiedy dopaliłam go ,do końca.Poszłam poszperać w papierach matki.Po paru minutach grzebania,w moich teczkach,znalazłam test, w którym było,napisane, kto ,jest moim ojcem.Moja matka zrobiła test i dołączyła,kim jest mój ojciec.
To co zobaczyłam.przeszło moje najśmielsze oczekiwania...