sobota, 3 października 2015

VII

Siedzę w samolocie.Właśnie lecę do Londynu.Robert,to znaczy tata przyszedł do mnie i najzwyklej w świecie oznajmił ,że zabiera mnie do Londynu.Jestem cały czas w głębokim szoku.Dociera to do mnie ,bardzo wolno.Ale teraz wiem ,że będę musiała się zmierzyć z niejedną sprawą,która związana jest z przeprowadzką.Będę tam sama.Bez znajomych,przyjaciół,sąsiadów i całego mojego życia.Zostaje sama jak palec.Co z tego ,że mam ojca.Nie miałam z nim kontaktu i o czym mam teraz z nim rozmawiac?O całym swoim życiu?Przestałam się już łudzić,że ten moment nadejdzie.Wszystko się sypie i rypie.Eveline leci właśnie do Europy.Bez kompletnej znajomości:stylu i obyczajów Europejczyków i mieszkańców Wielkiej Brytanii.Będę jak dziwoląg i umarły wzięty z nieba i sprowadzony na świat ziemski.W co ja się pakuję.Ale nie mam innego wyjścia.Mama mi obiecała ,że coś wymyśli,ale szczerze w to wątpię.Kasa jest nam potrzebna,mieszkanie tonie w długach.Jeśli mama zrezygnuję z pracy,wylądujemy na ulicy.Muszę to chyba wytrzymać.Nadal  nie mogę w to uwierzyć,że przyszła do nas baba z opieki.
-Robert,masz walkmena ?-spytałam odrywając się od książki,a raczej udając.
-Tak mam,a co chcesz posłuchać muzyki?
-Tak,a swojego mam we walizce.
-Rozumiem -uśmiechnął się i podał mi go z kasetą Frankiego Valiiego i jego utworem "Big girl's don't cry".
No cóż,ni każdy może słuchać takich zespołów jak Motley Crue.

Big girls don't cry |

Big girls don't cry (they don't cry)
Big girls don't cry (who said they don't cry)
My girl said good-bye (my oh my)
My girl didn't cry (I wonder why)

(Silly boy) Told my girl we had to break up
(Silly boy) Thought that she would call my bluff
(Silly boy) But she said to my surprise
Big girls don't cry

Big girls don't cry (they don't cry)
Big girls don't cry (who said they don't cry)

Baby I was cruel (I was cruel)
Baby I'm a fool (I'm such a fool)

(Silly girl) Shame on you your Mama said
(Silly girl) Shame on you, you cried in bed
(Silly girl) Shame on you, you told a lie
Big girls do cry

Big girls don't cry (they don't cry)
Big girls don't cry (that's just an alibi)

Big girls don't cry  
I odpływam w świat morfeusza. 

*** 
W moich drzwiach stała kobieta po czterdziestce.
-Jest mama?-uśmiechnęła sie.
-Nie ma,ale za dwa dni będzie.
-Przykro mi Eveline,jeśli jej nie ma ,musimy cię zabrać.Twoja mama pracuje tam na stałe.
-Ależ proszę pani,ja sama sobie świetnie radzę.Mama za jakiś czas wróci,proszę tego nie robić-powiedziałam wstrzymując łzy,gdy koło niej pojawił się rudy mężczyzna.
-Właśnie,ja się nią zajmę -zobaczyłam Roberta.
-Dobrze..-powiedziała osłupiała kobieta.-Tylko najpierw Eveline musi wyrazić zgodę.I pan musi powiedzieć jaki stopień porewieństwa was łaczy.
-Jestem jej ojcem - powiedział dumnie.
-To jak Eveline?
-Ech ...chcę zostać z Robertem- powiedziałam patrząc się w swoje stopy i poszłam się pakować.Z przedpokoju słyszałam głosy Roberta i tej baby.No to czas zmierzyć się z własnym życiem.Ech nowym.Nagle dzwoni telefon:
-Halo ,Eveline.Proszę cię,dziecko jedź z Robertem.Potem się odezwę i powiem ci ,czy udało mi się coś załatwić.I proszę cię,bądź silna i daj radę,kochanie-usłyszałam zmartwiony głos mamy.
-Dobrze...-westchnęłam.-Mamo i będzięmy musiały poważnie porozmawiać,musisz mi to wszystko wyjaśnić.
-Obiecuję,a teraz muszę już kończyć,bo muszę wracać do pracy.
-Ok,a ja idę się pakować-rozłączam się.Padam na podłogę i wybucham płaczem.Leże tak ,kilka mint w bezruchu.Po pewnym czasie ,wstaję i idę do łazienki.
-Wszystko w porządku?-słyszę głos Roberta.
-Tak.
-Widzę ,że płakałaś.Wszystko w porządku?
-Taa...ale wiesz,boję się trochę.Nie znam cię i nie wiem jak będzie tam w Londynie.
-Nie martw się,będzie dobrze- podchodzi do mnie i przytula mnie.A ja czuję się bardzo dziwnie ,ale miło.-Dostaniesz wszystko co nastolatce potrzebne.Będziesz miała duży pokój,pełną szafę ubrań,łózko jakie sobie wymarzysz.
***
Budzę się gdy wjeżdżamy na posesje wielkiej willi.
Jest ciemna noc.A drzewa ,nadal mają ślady ,najprawdopodobniej ,dziennego deszczu.Czyli jest taka jak mówili.
-Witaj Eveline,długo spałaś.Właśnie dotarliśmy do domu-uśmiechną się,gdy nagle auto zatrzymało się,przed domem.Koło okna stały trzy osoby.Jedna kobieta ,dziewczyna i mały chłopiec.Kiedy tata wyszedł z auta ,chlopczyk rzucił się w jego stronę ,a kobieta z dziewczyną  powitały go entuzjastycznie .
-Jane,Logan ,kochanie musicie kogos poznac- uśmiechnął się.-Eveline ,mozesz wyjść?
Wyszłam i poczułam dziwne spojrzenia zgromadzonych.
-To jest Eveline  jest waszą przyrodnią siostrą-uśmiechnął się,a ja stałam speszona.-Eveline to twoja siostra i brat.
-Witaj-odezwała się Shirley i Logan.Jane stala osłupiała i patrzała się na mnie,jak na potencjalną ofiarę.-To dla niej przygotowałeś pokój.Pewnie jesteś zmęczona,chodź zaprowadzę cię do pokoju-brunetka podała mi rękę i zaprowadziła do środka.
Kiedy znalazłyśmy się w środku  ,usłyszałam krzyki dziewczyny.Podejrzewam ,że to był głos Jane.
-Kochanie , rzeczy wniesie David -powiedziawszy to ,zaprowadziła mnie do góry i pokazała mi mój pokój.
-Dziękuję -odparłam i weszłam do łazienki,która znajdowała się obok mojego pokoju.Umywszy się,zauważyłam ręcznik i piżamę.Wbiłam się w nią i rzuciłam się na łózko jak długa.Nie rozglądając się po pokoju,zasnęłam.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz